U nas w 100% :)
Rodzi się pierwsze, wyczekiwane maleństwo, mała córeczka. Wszyscy zachwyceni, że grzeczna, spokojna, że nie ma z nią "problemów". Rodzice dumni i szczęśliwi. Tatuś pilnie we wszystkim pomaga, nie straszne mu przewijanie, czy zostanie z dzieciątkiem samemu w domu (jedyne do czego się nie garnął to kąpiel).
I tak mijają dni i miesiące. Córka rośnie, zaczyna chodzić, biegać i się rozwijać a tatuś coraz bardziej w dziecko zapatrzony.
I się zaczyna.
Wraca taki z zakupów i zawsze coś dla dziewczynki przemyci! A to laleczka, a to spineczka, a to sukieneczka. Bo ładne, bo się świeci, bo różowe i się królewnie spodoba! Na nic moje prośby i groźby. Po co? Dlaczego? Szkoda pieniędzy! W odpowiedzi tylko oj tam, oj tam. Bo było w promocji, bo będzie miała do kompletu.
Nie wygrasz z takim.
Później mała księżniczka zaczyna mówić i już sama wie jak tatusia ładnie o coś poprosić :).
I przychodzi taki dzień gdy rodzi się mały braciszek.
Prawdopodobnie najbrzydsze dziecko na porodówce (sinica + żółtaczka = fioletowo-pomarańczowy bobas), a ty się zakochujesz!
I nagle wybaczasz swojej mamie, że całe życie traktowała twojego brata "ulgowo" :).
Wpatrujesz się całymi dniami w swojego małego synka i się zachwycasz.
Dorasta taki i jest coraz gorzej!
Na wszystko mu pozwalasz, jak zrobi coś źle to go wiecznie tłumaczysz że nie wiedział, że nie chciał, a córka za to samo dostałaby niezły wykład. Gdy się uderzy albo przewróci to lecisz ucałować. No i wystarczy że przyjdzie taki i zamruga oczkami i jesteś jak zahipnotyzowana.
Kiedyś mąż się zapytał - Kiedy ty przestaniesz mu tak na wszystko pozwalać?!
To mu odpowiedziałam - Jak ty przestaniesz we wszystkim ulegać córce!
Nie było więcej tematu :)
Za to, dla tatusia nie ma większego wyzwania niż opieka nad swoimi księżniczkami, bo to przecież takie delikatne stworzonka :). A chłopak to chłopak i sobie poradzi, nie ma co się nad takim rozczulać żeby jakaś "ciapa" z niego nie wyrosła :).
Byliśmy ostatnio w sklepie szykując wyprawkę dla kolejnej córeczki :). Mówię do męża, że jeszcze prześcieradło do łóżeczka potrzebne, to poleciał i wziął oczywiście różowe. Zamieniłam na żółte, i co tatuś powiedział - Ale jak to? Przecież księżniczka będzie? To weź chociaż to turkusowe :D
A jak się wybraliśmy do sklepu po ciepły sweter dla córki? Wróciliśmy z sukienką obsypaną brokatem! Tatuś wiedział że go królewna po rękach będzie za to całować :)
Cały czas sobie powtarzam, że muszę traktować dzieci równo. Dzięki Ci, że mnie pocieszylas, że nie tylko ja tak ulegam synowi...Aczkolwiek jeśli chodzi o ciuszki dla córki to też głównie ja ją obkupuje :-) Ale wyrozumialosci mam więcej dla niego. "Bo on taki mały..."
OdpowiedzUsuńMamy jakąś słabość do tych chłopaków :)
UsuńFakt, u mnie w domu jest typowa córeczka tatusia, ale jeśli chodzi o zakupy to raczej ja wracam zawsze z czymś dla młodej :))))
OdpowiedzUsuń