czwartek, 9 czerwca 2016

Syndrom trzeciego dziecka

 Mówi się, że jak pierwsze dziecko połknie pieniążka to biegniemy na pogotowie, a jak trzecie dziecko połknie to odejmujemy mu z kieszonkowego.
Coś w tym jest.

Właściwie to mogę śmiało powiedzieć, że trzecie dziecko jest wychowywane przez starsze rodzeństwo. Wiem co mówię, sama jestem tym trzecim.
Wiadomo, że rodzice kochają wszystkie ale od tego najmłodszego już nie wymagają właściwie niczego.
Przy pierwszym dziecku chuchamy i dmuchamy, przechodzimy przez wszystkie etapy rozwoju, sprawdzamy czy wszystko idzie "zgodnie z planem". W końcu wszystko będzie dla nas pierwsze.
Pierwsza szkoła, pierwsza praca domowa, pierwsze puszczenie dziecka samego na dwór, dorastanie, zawody miłosne, pierwsza impreza, matura, studia. Przy pierwszym dziecku wszystko zawsze będzie dla nas nowe. Jednocześnie wymagamy więcej i oczekujemy więcej, bo tak naprawdę sami nie wiemy czego powinniśmy od tych naszych pociech wymagać.


Z drugim dzieckiem jest już łatwiej, bo wiemy jakie błędy popełniliśmy wcześniej i podchodzimy do wychowania trochę inaczej. Chociaż jeśli drugie dziecko jest innej płci to też jest to dla nas coś nowego. Trochę inaczej wychowujemy dziewczynki i inaczej chłopców ale ogólnie i tak jest łatwiej.
Podchodzimy do wszystkiego z większym spokojem i generalnie wychodzimy z założenia, że nic na siłę. Jednak skupiamy się wtedy na dwójce. Z reguły każdy rodzic ma swojego "pupilka" :). Dzielimy nasze oczekiwania na dwoje.



A to trzecie lub jeszcze kolejne, biedne takie, bo właściwie zostawione same sobie. Nie wymagamy, nie oczekujemy, nie stawiamy żadnych granic. Nie przykładamy się. Nauczeni doświadczeniem wiemy, że jak bardzo byśmy się nie starali, dziecko i tak będzie się rozwijać we własnym tempie. Dlatego odpuszczamy.
I tak naprawdę większości rzeczy ten najmłodszy maluszek uczy się od rodzeństwa. Mimo, że rodzice wychodzą z założenia, że wszystkiego nauczy się w swoim czasie, to jednak to najmłodsze zawsze będzie chciało dorównać rodzeństwu. Do czasu aż starszaki zaczynają dorastać i maluch idzie w odstawkę. My rodzice zawsze będziemy bardziej się skupiać na tym co nieznane. Nawet jeśli będzie naszym oczkiem w głowie to będziemy wychodzić z założenia, że jest jeszcze takie "malutkie" bez względu na to ile będzie miało lat. Swoją drogą, kiedy pojawia się kolejne dziecko, te starsze stają się nagle takie "dorosłe".

Czy taki maluch ma przez to gorzej? Niekoniecznie. Na pewno inaczej. Wiem tylko tyle, że kiedy dziecko jest małe to pewne rzeczy odpuszczamy, ale kiedy zacznie dorastać to wymagajmy i pomagajmy. To mu wyjdzie w przyszłości na dobre.
I sama już się przyłapuję na tym, że to małe jest zostawione same sobie. W sensie takim, że leży sobie grzecznie w łóżeczku i gada do latających zwierzątek nad głową ale mnie przy tym nie ma. Siłą rzeczy przy trójce jest więcej obowiązków, więc czas kiedy maluch jest spokojny wykorzystuję np. na zrobienie obiadu. Jednak z pierwszym dzieckiem siedziałam i gadałam do tych zwierzątek razem z nim. I wiem, że to nie ja nauczę ją budować wieże z klocków i nie ja będę pomagać w układaniu puzzli.
Ale to ja muszę zadbać o to, żeby w przyszłości pomóc jej przejść przez te wszystkie zawiłości dorastania i problemy w szkole. Ja, a nie starsza siostra.

9 komentarzy:

  1. Dokładnie, nie ma gorzej, a ma inaczej :) Zdecydowanie szybciej się uczy dlatego, że bierze przykład od rodzeństwa :) Mama tez dzięki starszym dzieciom ma pomoc!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co ukrywać,że czasem to nawet jest wygodnie :) Zdarzało się, że się budzę a tam dziewczyny sobie "gadają" w najlepsze, jak się mała rano obudzi to starsza siostra do niej wstaje :)

      Usuń
  2. No to my stanowimy wyjątek od reguły. Bo najbardziej skupiamy się na trzecim dziecku, ale może to dlatego że jesteśmy nieco starsi i do pewnych rzeczy podchodzimy zupełnie inaczej niż kiedyś;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi się wydaje, że z dwójką wcale nie jest łatwiej. Jest mniej stresu, nerwów i emocji. Człowiek tak nie przeżywa. Tylko wkurza się na to, że nie może się wyspać. I to zmęczenie daje mi w kość. Ale jest cholernie trudno, jeśli różnica nie jest za duża. U mnie to 2,5 roku. I to jest dobra różnica, ale jednak starsza nie jest aż tak samodzielna, przechodzi bunt dwulatka i nie zawsze rozumie, że małe dziecko nie jest lalusią (chociaż nie jest zazdrosna, a za to bardzo opiekuńcza)...
    Słyszałam jednak, że od trzeciego dziecka wzwyż jest już tylko lepiej. I człowiek w ogóle nie ma spiny, idzie na żywioł i przewija niemal w powietrzu ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie różnica między pierwszym a drugim jest 2 lata. Pamiętam jak młodego trzymałam przy cycu a drugą ręką karmiłam starszą. Łatwe to nie było, ale samo podejście do drugiego dziecka było łatwiejsze.

      Usuń
  4. Mój brat jest trzeci i jest wypieszczony i rozpieszczony, ale to dlatego, że my byłyśmy już dorosłe kiedy się urodził i tak naprawdę miał trzy matki;)
    ohbobas.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to w takiej sytuacji całkiem zrozumiałe :)

      Usuń
  5. I bądź tu dobrym rodzicem, żeby każde dziecko czuło się dobrze w domu :)

    OdpowiedzUsuń

Licznik wyświetleń

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *