poniedziałek, 4 lipca 2016

No i są. Wakacje.

Jak tylko się najmłodsza w lutym urodziła, to już kątem oka widziałam zbliżające się wakacje i to co się z nimi wiąże.
Trójka dzieci i Ja.
Nie ukrywam, że trochę mnie ta wizja przerażała :)
Ja nie dam rady? Oczywiście że dam, tylko co mnie czeka?

Będę musiała gotować obiady.
Nie żebym nie gotowała, ale jak dzieciaki były w przedszkolu a mąż cały dzień w pracy to nie zawsze szykowałam obiad. Teraz będę musiała się trochę bardziej wysilić, bo przecież zawsze któremuś coś nie będzie pasowało. W przedszkolu albo u babci to zawsze zjedzą co im dadzą, a w domu to co bym nie zrobiła zawsze będą wydziwiać. Będzie tylko słychać, ja tego nie chcę, ja tego nie lubię i dlaczego to nie jest pomidorówka (dla Młodego mogłaby być codziennie). Generalnie lodówka będzie musiała być zawsze pełna, a i tak się okaże, że nie mam wszystkiego.




Plac zabaw.
Dzieci trzeba wypuścić na dwór jak jest ładna pogoda. nie byłoby w tym nic strasznego gdybym miała plac zabaw pod blokiem, a nie mam. Co się z tym wiąże, jest to dla mnie całkiem zorganizowana wycieczka. Daleko do placu nie mamy, ale robi się z tego wyprawa. O ile z dwójką to bym się spakowała i cały dzień mogła na ławce siedzieć, to jednak jeszcze z bobasem w wózku robi się trochę trudniej. Karmię ciągle piersią a nie lubię tego robić na widoku, jednak ciężko jest nagle zwołać dwójkę do domu bo najmłodsze ma porę karmienia, dlatego muszę się zaopatrzyć w jakąś chustę żeby nikomu cycem nie świecić. Pozostaje jeszcze tylko prowiant i zapas wody, no i jakaś książka. A jak stwierdzę, że nie mam ochoty siedzieć pół dnia na placu, zawsze mogę się spakować w auto i pojechać do rodziców. Jak widać na załączonym obrazku dzieciaki w ogrodzie się wybiegają, na trampolinie wyskaczą a ja wygodnie na leżaczku mogę się poopalać. Jak dla mnie to bym tak mogła przez całe wakacje. Ale dzieci muszą mieć trochę urozmaicenia.

Zajęcia w domu.
Czasami będzie tak, że większość dnia spędzimy w domu. Dzieci potrafią sobie znaleźć fajną wspólną zabawę ale na krótko. Dlatego w domu nie może zabraknąć papieru, kredek, farb i innych rzeczy do prac twórczych. Sprawdza się raczej zawsze żeby na jakiś czas zająć te urwisy. Oczywiście często będą dni kiedy nic im się nie będzie chciało, wszystko będzie nudne. Takich dni boję się najbardziej, bo wtedy wszystkim się udziela marudny nastrój. Wtedy w ruch idą telewizory i komputery. A co tam, jak spędzą dzień na oglądaniu bajek albo graniu to tak od razu wody z mózgu im nie zrobię :)

Prawdziwe wakacje.
Mamo gdzie pojedziemy na wakacje? Takie pytanie słyszę codziennie od miesiąca. I niestety muszę odpowiadać, że raczej nigdzie. Nie uda nam się w tym roku wyjechać na zaplanowany urlop. Chociaż jest szansa, że na kilka dni pojedziemy nad jezioro. Mam taką nadzieję, bo nie tylko dzieciom przyda się zmiana otoczenia :). A jak się nie uda to pozostają nam wypady na basen, a jak tata będzie w domu to może jakieś jednodniowe wycieczki.

Będzie fajnie :) Muszę tylko pilnować żeby mi się kawa nie skończyła i przed wstaniem z łóżka wystarczy zrobić 10 głębokich wdechów.

I jak to zwykle bywa, nim się obejrzę a wakacje się skończą.

czwartek, 23 czerwca 2016

Tata na medal

Tata, Tatuś, Tati (jak to Młody mawia)
Dziś Dzień Taty, więc napiszemy co nieco o naszym :)

TataRojek idealny nie jest. Nie było mu prędko do zostania tatą, a jak już byłam w pierwszej ciąży to też jakoś specjalnie się tym nie ekscytował, nie było go też przy porodzie. Jednak gdy pierwszy raz zobaczył tą małą istotkę to przepadł :) I choć nie garnął się do kąpieli, i przewinął dopiero po kilku dniach to nie czyni go gorszym tatą.

Tata jest inny od mamy. To chyba normalne. Inaczej podchodzi do wychowania, bo zupełnie inaczej wyglądają relacje taty z dziećmi.



Tata na wszystko pozwala. No jakżeby inaczej :). Jak do sklepu to tylko z tatą, bo zawsze uda się go na coś namówić. Tata pozwala broić i długo oglądać telewizję (czasami dla świętego spokoju :)).

Tata jest jak huragan. Bo kiedy jest jakiś problem i mama próbuje go dyplomatycznie rozwiązać to wtedy wpada tata, krzyknie, huknie. i sobie idzie. Mama zazwyczaj zostaje z jeszcze większym problemem do rozwiązania.

Tata najlepszy do wygłupów. Wiadomo, że mama nie umie się tak bawić jak tata, w tej kwestii mama jest nudna. I choć zawsze kończy się to płaczem, bo ktoś spadnie z łóżka albo walnie głową w ścianę to i tak zabawa była przednia.

Tata się nie przejmuje. Nie zastanawia się czy już pora żeby dzieci coś zjadły, albo czy jest im za zimno. Wychodzi z założenia, że jak coś dzieci będą chciały to same powiedzą. A jak musi je ubrać to wyciąga z szafy rzeczy pierwsze z brzegu. I nie ważne, że jedna kupka jest ubrań cienkich, druga grubszych a jeszcze inna to ubrania gorsze, takie po domu. Najważniejsze, że dziecko ma na sobie koszulkę i spodnie i jest git.

Tata jest od zadań specjalnych. Bo tylko z tatą można jechać na zakupy spożywcze i świetnie się przy tym bawić. Z tatą można iść na rolki. No i najważniejsze, tylko tata chodzi z dziećmi do biblioteki. A najmłodszej przez pierwszy miesiąc najlepiej było na tatusiowych rękach.

Tata jest najlepszy na świecie, a jak ma dzień wolnego to dzieci skaczą z radości. I nie szkodzi, że czasami tata siedzi pół dnia przy komputerze i zamiast bajek włącza mecz. I tak jest super, bo jesteśmy wszyscy razem.
Tata kocha dzieci najbardziej na świecie. Ledwo się najmłodsza urodziła a już myślał o następnym :)

Ciekawe jak to jest być tatą?
Musiałby kiedyś sam o tym napisać.

Wszystkiego Najlepszego SuperTato!!!

czwartek, 9 czerwca 2016

Syndrom trzeciego dziecka

 Mówi się, że jak pierwsze dziecko połknie pieniążka to biegniemy na pogotowie, a jak trzecie dziecko połknie to odejmujemy mu z kieszonkowego.
Coś w tym jest.

Właściwie to mogę śmiało powiedzieć, że trzecie dziecko jest wychowywane przez starsze rodzeństwo. Wiem co mówię, sama jestem tym trzecim.
Wiadomo, że rodzice kochają wszystkie ale od tego najmłodszego już nie wymagają właściwie niczego.
Przy pierwszym dziecku chuchamy i dmuchamy, przechodzimy przez wszystkie etapy rozwoju, sprawdzamy czy wszystko idzie "zgodnie z planem". W końcu wszystko będzie dla nas pierwsze.
Pierwsza szkoła, pierwsza praca domowa, pierwsze puszczenie dziecka samego na dwór, dorastanie, zawody miłosne, pierwsza impreza, matura, studia. Przy pierwszym dziecku wszystko zawsze będzie dla nas nowe. Jednocześnie wymagamy więcej i oczekujemy więcej, bo tak naprawdę sami nie wiemy czego powinniśmy od tych naszych pociech wymagać.


Z drugim dzieckiem jest już łatwiej, bo wiemy jakie błędy popełniliśmy wcześniej i podchodzimy do wychowania trochę inaczej. Chociaż jeśli drugie dziecko jest innej płci to też jest to dla nas coś nowego. Trochę inaczej wychowujemy dziewczynki i inaczej chłopców ale ogólnie i tak jest łatwiej.
Podchodzimy do wszystkiego z większym spokojem i generalnie wychodzimy z założenia, że nic na siłę. Jednak skupiamy się wtedy na dwójce. Z reguły każdy rodzic ma swojego "pupilka" :). Dzielimy nasze oczekiwania na dwoje.

niedziela, 5 czerwca 2016

Lenistwo, czy da się z tego wyleczyć?

Znowu przyłapałam się na tym, że odpuszczam.
Miałam kiedyś innego bloga który umarł śmiercią naturalną.
Wpisy były coraz krótsze aż w końcu nie było ich wcale, machnęłam ręką i powiedziałam: eee to nie dla mnie.
Tym razem miało być inaczej.
W pierwszym moim wpisie TUTAJ ,  pisałam o postanowieniach na ten rok. I jak mi idzie? W 100% wywiązałam się chyba z bezproblemowego porodu i nauki ogarnięcia trójki dzieci :)

I właśnie o tych postanowieniach chciałam napisać. Kolejny raz jestem na dobrej drodze żeby machnąć na wszystkie postanowienia ręką i powiedzieć: a po co mi to?
 Mam na myśli bloga, rozwój osobisty, naukę języków, rozwój zawodowy, odchudzanie itp. Zawsze jest jakaś wymówka. ZAWSZE!
I chyba muszę sobie powiedzieć prosto w twarz : Dziewczyno! Tobie się po prostu NIE CHCE!
Tak, przyznaję się mam naturę leniwca.
Chciałabym zrobić wiele rzeczy, ale tego nie robię bo jestem zbyt leniwa. Najlepiej żeby się samo zrobiło :). Jestem tego doskonale świadoma i cały czas sobie powtarzam: zacznij coś robić babo! I na tym się zazwyczaj kończy.
Dlaczego o tym piszę? Bo mam takie marzenie, swój własny mały domek z ogródkiem, gdzieś pod lasem. Co mi przeszkadza w jego zrealizowaniu? Oczywiście pieniądze czyli ich brak. A co robię żeby je zdobyć? Czekam aż mi spadną z nieba!
Dlatego jestem świadoma tego, że nic nie osiągnę jeśli będę rezygnować z drobnych postanowień.
Od tego trzeba zacząć, od realizowania mniejszych postanowień i konsekwentnie podnosić poprzeczkę.
Jednym z takich postanowień jest blog. Nie chodzi mi o zarabianie na nim, bo raczej nie nastawiam się w tym kierunku. Oczywiście zakładając bloga chyba każdy widzi oczami wyobraźni, że zaraz będą do nas walić drzwiami i oknami i za kilka miesięcy będziemy sławni :) Tylko żeby wybić się z tłumu to my musimy tymi drzwiami i oknami walić do innych żeby zostać zauważonymi.
Dlatego mój blog jest raczej takim sprawdzianem dla mnie. Czy tym razem będę konsekwentna w swoim postanowieniu? Czy nie będzie tak jak z odchudzaniem? Zawsze od jutra :)

Nie potrzebuję motywacji tylko porządnego kopniaka w tyłek!



piątek, 20 maja 2016

A Ty, co sobie sprawisz na Dzień Mamy?

 Z każdej strony nam przypominają, że zbliża się dzień dziecka. Promocje na zabawki, rankingi najlepszych prezentów dla dzieci i propozycje jak spędzić ten dzień z naszymi pociechami.
No ale zanim będzie Dzień Dziecka, będzie nasze święto drogie MAMY!




Część z was powie, że najlepszym prezentem będzie uśmiech dziecka, inna powie, że dostanie piękną własnoręcznie wykonaną laurkę, która przedstawia niewiadomoco, a jeszcze inna, że dzieci są za małe żeby coś przygotować.

A ja wam powiem co macie zrobić w Tym dniu:

Po pierwsze - dzień wcześniej oznajmiamy naszym pociechom, że mama śpi do oporu :). Trzeba powiedzieć to głośno i wyraźnie, tak żeby tata usłyszał. Wszystkie poranne zachcianki typu siku, jeść, pić lub cokolwiek innego, powinny być kierowane właśnie do taty. Wyjątek stanowią mamy karmiące piersią, tego niestety nie przeskoczymy :)

środa, 11 maja 2016

Straciłam swoje super moce

Poległam.
Najzwyczajniej w świecie jestem zmęczona.
I choć ciągle powtarzam, że jest super i ze wszystkim sobie radzę, bo w sumie tak jest :), to jednak ogarnęła mnie słabość.



Może to ta wiosna. Za oknem piękna pogoda, tyle rzeczy bym chciała zrobić. Chciałabym wyjść z dziećmi na rower, na basen, na lody, pojechać na wycieczkę, chciałabym pomyć okna w domu, zrobić jakieś generalne porządki, chciałabym zadbać trochę o siebie.
Nie mam na to siły.
Może dlatego, że najchętniej zrobiłabym to wszystko na raz!
Do tego jeszcze chciałabym coś uszyć i rozwinąć swoją blogową karierę :).

Może dlatego, że starszaki ostatnio często coś łapią. Niby nic poważnego, a to katar, a to kaszel, ale dzień lub dwa w domu na obserwację trzeba zostawić. A jak jest trójka w domu to zrobienie obiadu jest wyzwaniem, nawet jeśli są bardzo grzeczne, to jednak sama świadomość, że jestem w domu z nimi sama, odbiera mi jakoś siły.

środa, 27 kwietnia 2016

Nie taki diabeł straszny...

Mowa oczywiście o trójce dzieci w domu :)

Moim zdaniem najwięcej pracy i poświęcenia wymaga jedno dziecko. Dlatego jeśli chcesz mieć trochę więcej czasu dla siebie to szybko spraw dziecku rodzeństwo :)

Najmłodsza skończyła dwa miesiące (szybko zleciało), jak sobie radzimy?
Tak myślałam, że opiszę jakiś dzień z życia matki polki, ale który?
Czy ten kiedy tata jest 12 godzin w pracy, dzieciaki w przedszkolu a ja z małą? Czy ten kiedy tata jest 12 godzin w pracy a ja z całą trójką w domu i brzydka pogoda albo dzieciaki przeziębione? Czy ten kiedy jesteśmy wszyscy razem?
Brzmi groźnie?
Nie jest tak źle :)
Napiszę ogólnie jak to wygląda z mojej strony.

Jeśli starszaki idą do przedszkola, czyli tata ich rano zaprowadza, to ja zostaję z najmłodszą. Fajnie? No fajnie :). Mała od rana robi sobie taką dłuższą drzemkę więc mam czas na ogarnięcie w domu. Tylko wcale nie ogarniam, po co te dwie godziny marnować na sprzątanie jak można je wykorzystać na nic nierobienie :). I tak właśnie robię, bo to jedyny czas w ciągu dnia kiedy mogę sobie na to pozwolić. I tak sobie we dwie siedzimy do 13tej. Później trzeba ogarnąć jakiś obiad i wyszykować się na spacer połączony z zakupami i odebraniem dzieci z przedszkola.
Jak wracamy do domu to się zaczyna :)

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Kolorowy zawrót głowy!

 Szczęśliwą posiadaczką maszyny do szycia jestem od jakiegoś roku. Jak na samouka przystało przemierzyłam internety wszerz i wzdłuż, szukając porad i tutoriali jak się do szycia zabrać. Przeczytałam całą instrukcję obsługi maszyny (co dla Polaka jest nie lada wyczynem) i zabrałam się za szycie.
We wszystkich poradnikach zalecają zacząć od uszycia poszewki na poduszkę, więc usiadłam do maszyny i uszyłam....sukienkę dla lalki :). Oczywiście krzywo i ze sterczącymi nitkami ale córka była zachwycona.
Później już jakoś poszło. Kilka skróconych spodni, wymiana zamka, strój jaskółki i sukienka aniołka na przedstawienia, aż w końcu uszyłam poszewkę :).
Jeszcze w ciąży zaczęłam szyć coś dla najmłodszej. Kilka dni temu udało mi się dokończyć moje dzieło. I tak powstało, jak to TataRojek określił - legowisko dla dziecka :)



 Na spodzie znajduje się gąbka a boki wypełnione są kulkami silikonowymi. Boki są razem związane tworząc zagrodę :), po rozwiązaniu mogą służyć jako poduszki.




Na jednym boku znajdują się kieszonki na zabawki. Kwiatek również wypełniony jest kulkami i ma wszyte tasiemki.



Motylek i ptak mają w skrzydełkach folię co sprawia, że szeleszczą :). Mają jeszcze uchwyty na rzep, można przyczepić do wózka albo gdziekolwiek zawiesić.


Gwiazdki wypełnione są kulkami i fasolą :), czyli trochę grzechoczą i w dotyku są inne, co ma zainteresować najmłodszą. I jeszcze ma tasiemki i przyczepione są do podłoża na rzep.






Z technicznego punktu widzenia jest krzywo i boki miały wyjść trochę wyższe, ale się nie udało :). Myślę, że najmłodszej nie będzie to przeszkadzać. W planach mam uszyć jeszcze jedno takie dla siostrzeńca, to się trochę bardziej przyłożę :). Tak czy inaczej jestem z siebie dumna!

Fachowo można to nazwać matą edukacyjną, chociaż u nas już funkcjonuje jako legowisko i tak chyba zostanie. Mam tylko nadzieję, że jednak nie zakręci jej się w głowie od ilości kolorów.



P.s. Jakość zdjęć jest jaka jest, telefonem robiłam. Obiecuję że nad tym popracuję, tylko tak jakby mało czasu :)

wtorek, 12 kwietnia 2016

Jak zachęcić dzieci do sportu?

Otóż moim zdaniem dzieci wcale nie trzeba do tego zachęcać :)
One mają w sobie takie pokłady energii, że każda forma aktywności fizycznej jest dla nich świetną zabawą.
Jedyne co ich ogranicza to....leniwi rodzice ;)

Przyznam się bez bicia, że my z tą aktywnością byliśmy trochę na bakier, ale to się zmieni :). Już się zmienia!
Rodzice zmotywowani, bo zbędnych kilogramów nie brakuje, ale sekret tkwi w tym żeby ta aktywność sprawiała nam przyjemność.
Dlatego rodzaj sportu jaki uprawiają nasze dzieci i my sami, musi sprawiać nam frajdę. Metodą prób i błędów każdy w końcu znajdzie coś dla siebie.

W zeszłym roku córka zaczęła swoją przygodę z rolkami :). Odziedziczyła rolki po starszej kuzynce i tak w wieku 5 lat, kiedy większość rówieśników wsiada na rower, ona stawiała pierwsze kroki na ośmiu kółkach. Rower stał w piwnicy a ona z uporem wołała tylko na rolki.
Widząc że radzi sobie całkiem dobrze i z każdym dniem coraz lepiej, postanowiliśmy zainwestować w lepsze rolki.
W tym roku tylko czekała kiedy zrobi się na tyle ciepło, żeby wyjść pojeździć :).
 I tak właśnie rozwijają się pasje. I my rodzice musimy w tym pomagać. Nie szukajmy wymówek, taka godzina poświęcona dziecku nie sprawi, że będziemy bardziej zmęczeni niż jesteśmy.

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Bezstresowe macierzyństwo

Jestem bezstresową mamą.
I wcale nie chodzi mi o bezstresowe wychowywanie dzieci.

Gdy zaszłam w pierwszą ciążę to zaczęłam czytać. Internety, poradniki i inne takie o ciąży, niemowlakach, rozwoju dzieci itp. Chyba każda przyszła mama tak robi, szuka informacji o tym co ją czeka. Jednak im więcej się czyta tym gorzej. Po jakimś czasie wszędzie widać tylko hasła typu DIETA, ALERGIE, KOLKI, ZĄBKI. Normalnie strach się bać!

I taka młoda mama zamiast się cieszyć swoim szczęściem jest wiecznie zestresowana. Bo wystarczy jakaś krostka na buzi i już alergia, bo sucha skórka to na pewno AZS,  a nie daj Boże że za dużo płacze to kolki jak się patrzy. A im więcej mama się stresuje tym bardziej dziecko jest niespokojne.

Na moje szczęście okazało się, że nie jestem podatna na te wszystkie hasła. Przeczytałam, przyjęłam do wiadomości, że u dziecka mogą wystąpić te wszystkie schorzenia ale nie zakładałam, że na pewno wystąpią!
Jeszcze przed porodem przyjęłam postawę - głęboki wdech i spokój.
Myślę, że dzięki takiej postawie przeszłam przez poród bezproblemowo.
Jak już wracasz do domu z tym wyczekanym maleństwem to moja rada jest jedna - mamo NIE PANIKUJ.

wtorek, 8 marca 2016

Tata nie zdążył, a Młody chce brata....

.....czyli witamy po przerwie w pełnym składzie :)

Już! Pierwsze postanowienie noworoczne zrealizowane, od ponad tygodnia mały człowiek jest po zewnętrznej stronie brzucha.
Czujemy się świetnie :) Przez pierwszy tydzień odsypiałyśmy poród, a drugi tydzień zaczyna się nadrabianiem masy, czyli mamo daj cyca!

Poród, jak to poród, lekki, łatwy i przyjemny :). Zameldowałam się w szpitalu właściwie bez żadnych oznak zbliżającego się porodu i cały czas się zastanawiałam czy dobrze zrobiłam, mogłam jeszcze siedzieć w domu. Jednak lekarz dał skierowanie to widocznie coś przeczuwał. I na drugi dzień tak bez ostrzeżenia się zaczęło :). TataRojek wyjątkowo bardzo chciał być przy porodzie, ale tak szybko się wszystko potoczyło, że biedny nie zdążył. I znowu córeczkę zobaczył dopiero jak nas odbierał ze szpitala. Zachciało się rodzić w Poznaniu.
Po trzech porodach, czyli jakieś tam doświadczenie mam, mogę śmiało powiedzieć że jestem do tego stworzona :).

A jak wyglądała reakcja rodzeństwa?

poniedziałek, 15 lutego 2016

Ty wiesz, że nic już nie będzie takie samo?

Takie pytanie ostatnio usłyszał TataRojek.

Znowu.

Wcześniej jakoś o tym nie myślałam, wszystko wydawało mi się takie normalne. Pojawi się mały człowiek, dojdzie obowiązków, ale jakoś nie myślałam żeby niosło to ze sobą jakieś większe zmiany.
No ale przecież nic już nie będzie takie samo!
Wszystko się zmieni.


I tak mnie naszły przemyślenia jak to było kiedyś.

Pierwszą życiową zmianą był oczywiście ślub. Chociaż zaraz po ślubie nic szczególnego się nie zmieniło, poza tym że zamieszkaliśmy razem.
Jak to było, jak nie było jeszcze dzieci? Tego się już nie pamięta :). Na pewno częściej gdzieś wychodziliśmy, i więcej pieniędzy mogliśmy wydać na siebie ;).
Pół roku po ślubie zaszłam w ciążę. Ja byłam zachwycona, mąż raczej przerażony :). Facet zawsze będzie się bał tej decyzji, zawsze będzie niegotowy.

wtorek, 9 lutego 2016

Mam w domu 6-latkę i nie wiem co z nią zrobić....

 Trochę zamieszania zrobili nam rządzący z tym cofnięciem obowiązku szkolnego dla 6-latków. Czy to dobrze czy źle to nie wiem, na pewno za szybko, tak na hura, bez zastanowienia.

Córka skończyła w styczniu 6 lat i jestem w czarnej d....!
Większość rówieśników zostaje w przedszkolu, a ja się zastanawiam. Nie wiem co mam robić, czy zostawić ją jeszcze rok żeby razem z koleżankami poszła (chociaż i tak nie mam pewności czy trafią do tej samej klasy) czy wykorzystać to, że w tym roku klasy będą małe co powinno być korzyścią dla dziecka?
Czym się kierować:

wtorek, 2 lutego 2016

Czy rodzi z nami tata?


W związku z tym, że poród zbliża się wielkimi krokami i w końcu zaczęłam się pakować, to krótko przedstawię jak to u nas wyglądało wcześniej. No i o tym tacie też trochę będzie :).

Pierwszego porodu się nie bałam.
I temu chyba zawdzięczam swój sukces, że wszystko poszło szybko i sprawnie. Nie obyło się oczywiście bez pęknięć, nacięć i uszkodzenia kości ogonowej, no ale nie oszukujmy się - to jest poród i nie będzie kolorowo. A wszystkim kobietom które żądają w tym czasie wszystkiego, a najlepiej tego żeby ktoś urodził za nie, zalecam dużo spokoju i skupienie się na swoim organizmie.
Kobieta się naczyta i nasłucha a i tak nie wie co ją czeka, no chyba że była świadkiem porodu to już jakieś pojęcia ma. Ja świadkiem nie byłam więc nie wiedziałam czego mam się bać, byłam spokojna.

To był styczeń 2010 r. Śniegiem zasypało tak, że bez łopaty do auta nie wsiądziesz a mi się zachciało rodzić w szpitalu oddalonym o 120 km. Całe szczęście trafiłam tam 3 dni przed porodem ale....

wtorek, 26 stycznia 2016

Taka sobie zwykła rodzinka

Miałam już kiedyś bloga, ale dosyć szybko z niego zrezygnowałam. Nie umiałam się odnaleźć w tym blogowym świecie idealnych rodziców i dzieci. Byłam przerażona czytając niektóre wpisy matek które zawsze mają coś do powiedzenia, na każdy temat. Widocznie trafiałam w złe miejsca.

A jednak zwykli rodzice też istnieją, tacy jak my. Tylko na czym polega ta zwyczajność?

piątek, 22 stycznia 2016

Po czym poznać że wychowujesz córeczkę tatusia i synusia mamusi?

Jak to właściwie z tym jest? Czy się sprawdza?
U nas w 100% :)

Rodzi się pierwsze, wyczekiwane maleństwo, mała córeczka. Wszyscy zachwyceni, że grzeczna, spokojna, że nie ma z nią "problemów". Rodzice dumni i szczęśliwi. Tatuś pilnie we wszystkim pomaga, nie straszne mu przewijanie, czy zostanie z dzieciątkiem samemu w domu (jedyne do czego się nie garnął to kąpiel).
I tak mijają dni i miesiące. Córka rośnie, zaczyna chodzić, biegać i się rozwijać a tatuś coraz bardziej w dziecko zapatrzony.
I się zaczyna.
Wraca taki z zakupów i zawsze coś dla dziewczynki przemyci! A to laleczka, a to spineczka, a to sukieneczka. Bo ładne, bo się świeci, bo różowe i się królewnie spodoba! Na nic moje prośby i groźby. Po co? Dlaczego? Szkoda pieniędzy! W odpowiedzi tylko oj tam, oj tam. Bo było w promocji, bo będzie miała do kompletu.
Nie wygrasz z takim.
Później mała księżniczka zaczyna mówić i już sama wie jak tatusia ładnie o coś poprosić :).


czwartek, 14 stycznia 2016

Moje dzieci potrafią się bawić!

Rodzi się mały człowiek i od pierwszych dni życia zaczyna się ..... rywalizacja. Wyścig szczurów od kołyski. Dzieci świadomie nie rywalizują, my rodzice ich tego uczymy, niestety.
Zaczyna się od tego które dziecko pierwsze przewróci się na brzuszek, kiedy zacznie trzymać grzechotkę, kiedy usiądzie no i oczywiście kiedy wyjdzie pierwszy ząbek.

-Moje jak miało 4 miesiące to już siedziało, moje miało 6 jak raczkowało, a moje to miało 8 jak chodziło! Twoje jeszcze nie chodzi?! To coś musi być nie tak, idź do lekarza!

niedziela, 10 stycznia 2016

4 rzeczy które NIE zmieniły się po 30-stce

Mając te 16-20 lat zawsze mi się wydawało, że ludzie po 30-stce są tacy "dorośli", stateczni, żeby nie powiedzieć starzy.
Kilka miesięcy temu przekroczyłam ten próg, no i co się stało? No właśnie nic. Moje wyobrażenia były trochę inne.
Co się nie zmieniło:

1. DOROSŁOŚĆ

No właśnie. Wcale nie czuję się staro, tak mentalnie to może na 23 lata :). Z mężem wciąż zakochani i tak samo "inni niż wszyscy".
Na czym polega bycie dorosłym? W moim przypadku na pewno nie na chodzeniu do pracy i płaceniu rachunków :). Moja zaczęła się wtedy kiedy stałam się za kogoś odpowiedzialna, czyli w momencie kiedy świadomie założyłam rodzinę. Tak, w tej sytuacji jestem dorosła, ale rodzinę założyłam 7 lat temu i od tamtego czasu tylko dzieci przybywa :). Dla mnie dorośli to są rodzice i proszę nie mylić tego z dojrzałością. Ciągle się dziwnie czuję jak dzieciaki mówią mi "dzień dobry".

piątek, 8 stycznia 2016

Mama w ciąży, czyli jak to widzą dzieci.

Przychodzi ten dzień, gdy z okazji Dnia Ojca wręczasz swojemu mężowi rolkę od papieru toaletowego ładnie owiniętą kolorowym papierem na kształt cukierka, a w środku......test ciążowy!
Ty się cieszysz, ukochany się cieszy, no bo przecież tak miało być. No dobrze, ale co z tą dwójką co właśnie śpi za ścianą, czy oni też się ucieszą?
Oczywiście że tak! Przecież rozmawialiśmy o rodzeństwie nie raz i dzieci ochoczo wyraziły zgodę, że może być ich więcej :).
Na szczęście dość szybko znudziły im się pytania typu, a kiedy ten dzidziuś będzie, a jak on się znalazł w twoim brzuchu, a jak on z tego brzucha wyjdzie???
Obrazków z mamą i dzidzią albo wózkiem przyniesionych z przedszkola jest cała szuflada. Jeden szczególnie zapamiętam, narysowany przez Młodego wielki kwadrat prawie na całą kartkę z małym kółkiem na górze - mamusiu to ty i twój wielki brzuch!
Wygląda na to , że wszyscy są zadowoleni, a jednak nie byli.
Dzieci już samodzielne na tyle, że jak mama powiedziała że musi odpocząć albo czegoś zrobić nie może bo ma w brzuszku dzidziusia, było pełne zrozumienie, ale......

środa, 6 stycznia 2016

Jak to jest z kolejną ciążą?

Pierwsza ciąża

Kiedy po raz pierwszy widzisz na teście ciążowym dwie kreski, towarzyszy ci tyle emocji że nie umiesz ich wszystkich nazwać. I wtedy się zaczyna. Sprawdzasz, czytasz, pytasz, wszystko jest dla ciebie nowe. Codziennie sprawdzasz w internecie  na jakim etapie rozwoju jest twoje maleństwo, a do wizyty u lekarza odliczasz dni z niecierpliwością.
Oczywiście jeśli ciąża przebiega prawidłowo, zaczynasz wicie gniazda.
Kilka razy sprawdzasz czy wszystko z listy odhaczone, i jeszcze na wszelki wypadek porównujesz zawartość wyprawki w kilku poradnikach coby niczego nie pominąć. I tak, dwa miesiące przed porodem patrzysz na stojące w pokoju łóżeczko i co drugi dzień od nowa układasz ubranka w szufladzie, jedyne co nie daje ci spokoju to czy aby na pewno wybrałaś dobry kolor wózka :). Znasz to prawda?
Jeśli chodzi o szykowanie wyprawki to ja przy pierwszym dziecku chciałam zacząć po pierwszej wizycie u lekarza :). Powstrzymałam się chyba do 3-go miesiąca zanim kupiłam pierwszą rzecz.

Druga ciąża

To też jest nowa sytuacja. Tylko teraz zastanawiasz się jak to będzie z dwójką? Jak starszak zareaguje na maluszka? Jak przygotować starsze dziecko na pojawienie się rodzeństwa. I tak przez całą ciążę się zastanawiasz. W zależności od tego w jakim wieku jest twoje dziecko pojawiają się różne dylematy.

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Postanowiliśmy zostać wielodzietni...

Właściwe wydawałoby się że jesteśmy rodziną idealną (tak wg społeczeństwa). Mama, tata, córka, syn i pies. Czego chcieć więcej? No właśnie? My postanowiliśmy wyjść przed szereg i postarać się o trzeciego potomka.

Co spowodowało że podjęliśmy taką decyzję?
 Jak powiem że mamy tak fajne dzieciaki że szkoda by było nie wykorzystać genów to wyda się dziwne? Tak właśnie stwierdziliśmy :). Proszę tego źle nie odebrać, my po prostu jesteśmy bardzo szczęśliwą rodziną.
Można wywnioskować że nie jesteśmy normalnym małżeństwem. Według naszych znajomych wręcz nienaturalnym. Żyjemy w zgodzie i harmonii :) Może dlatego tak poważna decyzja jak trzecie dziecko była naszym postanowieniem noworocznym.
Teraz z rodziny idealnej powstanie "patologiczna" (też wg społeczeństwa). Większość moich rówieśników wychowywała się w dużej rodzinie, ja również, może dlatego trójka dzieci jest dla mnie całkowicie normalna. Mimo tego, że w chwili obecnej nie możemy zagwarantować dzieciom jakiegoś finansowego zabezpieczenia (a przecież miłością ich nie nakarmię :)) to jednak wierzę, że damy sobie radę.Czy to była przemyślana decyzja?

sobota, 2 stycznia 2016

Witaj Nowy Roku, witaj blogosfero!

Witam serdecznie.
Miało ruszyć z Nowym Rokiem i ruszyło, jako pierwsze postanowienie!
Blog, do którego zabierałam się bardzo długo i jakoś ciągle nie było pomysłu i każda próba kończyła się tak samo - a może innym razem.
Jak widać jestem jeszcze "w proszku" ale z czasem dopracuję to i owo.

                                                       Plan na 2016 

W zeszłego sylwestra mieliśmy z mężem tylko jedno postanowienie - postarać się o potomka (trzeciego!), udało się, dlatego w tym roku zaczynamy od:

Licznik wyświetleń

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *